Dzisiaj po za pracą oczywiście, grała w domu muzyka w takt tonów stawianych na płycie garnków, makutry w jakiej ucierałam mak na pyszne świąteczne ciacho czy talerzy oraz niezliczonej ilości miseczek, miarek i blaszek. Uwielbiam kulinarną wirtuozję Tradycyjnej polskiej kuchni na święta Bożego Narodzenia. Ten jeden raz w roku jest tak pyszny i wyjątkowy, że uczuć o sile wulkanu i serca mi nie brakuje. Gdy siadam do pisanie bloga, każdorazowo pojawia się we mnie stan "przestawiania" z dziennikarskiego oglądu świata i życia na czysto prywatne dzielenie się własnymi emocjami, zdaniem, opinią czy też wrażeniami. Dla mnie przesiąkniętej dziennikarstwem, pisanie o emocjach czy upodobaniach dla większego grona jest nowym wezwaniem. I choć trudnym, to przyznaję, że bardzo sympatycznym i miłym. Mam olbrzymi podziw dla ludzi, którzy pisząc blogi wkładają w nie całe swoje serce. Nie mam tego komfortu bowiem praca absorbuje mnie aż nadto. I oczywiście nadal nagrywam swoją pasje życiową - reportaże.
Tak więc teraz późnym wieczorem, gdy cisza otula i mnie i moją śpiącą w najlepsze Rodzinę snem sprawiedliwego:), chcę Wam pokazać kolejny świąteczny duński z 1925 roku. Dom jest stylowy, kolory jak u Nas, delikatne i naturalne i sposób świętowania zdaje się też mało odbiegać od takiego jaki znam.
zdjęcia: Bo bedre