Ten wpis jest moim zaproszeniem do refleksji. Niech kokardy staną się dla Ciebie inspiracją – nie tylko jako dekoracje, ale jako sposób na życie. W prostocie kryje się piękno, w minimalizmie – przestrzeń na emocje, a w świętach – dobro i miłość. Bo przecież najważniejsze jest to, by w tym czasie być razem. Pisząc ten post, chcę podzielić się czymś więcej niż tylko pomysłem na dekoracje. Chcę opowiedzieć o tym, jak minimalizm otwiera serce. Kiedy ograniczam ilość rzeczy, zaczynam dostrzegać ludzi. Zamiast gonić za kolejną ozdobą, siadam z bliskimi przy stole, piję herbatę i słucham ich historii. Kadarki stają się wtedy symbolem – małym znakiem, że najważniejsze jest to, co tworzymy razem. Święta w minimalistycznym wydaniu nie są uboższe. Wręcz przeciwnie – są pełniejsze. Każda kadarka, którą zawieszam, niesie ze sobą wspomnienie, emocję, dobroć. To jak mały list miłosny do świata, napisany prostymi środkami. Kiedy patrzę na moją choinkę, która przecież będzie wkrótce stała, nie widzę tylko ozdób. Widzę historię rodziny, przyjaźni i miłości. Widzę, że prostota potrafi być najpiękniejszą dekoracją.


Tradycja przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia w mojej rodzinie to coś więcej niż ozdoby i porządki – to chwile, które łączą pokolenia. Wspólne pieczenie, ubieranie choinki czy śpiewanie kolęd stają się lekcjami miłości i wdzięczności. To właśnie dzięki Rodzinie uczymy się pielęgnować wspomnienia, które później ogrzewają serce przez całe życie. Zatem kiedy zaczynam dekorować dom na święta, zawsze wracam myślami do tego, co naprawdę tworzy atmosferę Bożego Narodzenia. Nie są to setki lampek, które migoczą w każdym kącie, ani góry ozdób kupionych w pośpiechu. To coś znacznie prostszego – minimalistyczne dekoracje, które niosą ze sobą emocje, dobro i miłość. Wspominam wspólne robienie kokardek z Kariną... To chwile pełne śmiechu i ciepła. Siedzimy przy stole, wybieramy kolory wstążek, a każde zawiązanie staje się symbolem naszej bliskości. Te proste gesty tworzą wspomnienia, które rozświetlają święta miłością.

W tym roku postanowiłam, że moim głównym motywem będą właśnie kokardy – małe, ręcznie robione ozdoby, które można wykorzystać na wiele sposobów. Kokardy to dla mnie symbol prostoty i kreatywności. Mogą być zrobione z papieru, drewna, sznurka czy tkaniny. Nie potrzebują przepychu, bo ich siła tkwi w tym, że są tworzone z serca. Pamiętam, jak jako dziecko siedziałam przy stole z rodziną. Wyciągałyśmy stare pudełko pełne kadarek – niektóre były lekko zniszczone, inne miały ślady kleju, ale wszystkie były wyjątkowe. Każda z nich miała swoją historię. Jedna była zrobiona z resztek materiału po sukience babci, inna z papieru. Kiedy zawieszałyśmy je na choince, czułam, że nasz dom wypełnia się czymś więcej niż tylko dekoracjami. To była miłość zaklęta w prostych formach. Dziś, kiedy sama urządzam dom, nie potrzebuję setek ozdób. Wystarczy kilka kadarek, świeca w prostym szkle, gałązka świerku i lniany obrus. Minimalizm nie oznacza pustki – oznacza przestrzeń dla emocji. Kokardy na choince zawieszam obok kilku prostych bombek w neutralnych kolorach. Kokardy na stole układam przy talerzach, czasem jako małe prezenciki dla gości. Kokardki w oknach zawieszam na cienkich nitkach, by tańczyły w świetle zimowego słońca. Każda z tych dekoracji przypomina mi, że święta to nie konkurs na najbogatsze ozdoby, ale czas, by zatrzymać się i poczuć wdzięczność.
![]()




via. Pinterest, Madam Stoltz




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz