Nie jest ważne miejsce w jakim jesteśmy. Bez znaczenia w takich sytuacjach jest też szerokość czy długość geograficzna. Nie jest istotny język w jakim rozmawiają tam ludzie. Istotne jest to, co wyróżnia je spośród innych. To coś to "skandynawski dotyk". Ma bardzo podobny wygląd już na pierwszy rzut oka: naturalne materiały jakie dekorują wnętrza domów do jakich zaglądałyśmy czy w jakich mieszkałyśmy. Drewno, len, bawełna, wiklina, masywna porcelana, książki, metalowe czy żeliwne decory i tradycyjne meble z nowoczesnymi dodatkami. Wzrok od razu przykuwa podłoga. Jasna, prawie biała. I choć same w domu mamy jasną, czyli bielony dąb, to nic nie jest w stanie zastąpić takiej sprzed stu już laty. Ząb czasu zrobił na nich swoje, a setki tysięcy kroków zaznaczyły ducha minionych dziejów... To już historia na inny dzień bowiem dziś zapraszamy Was w podróż do miejsc z całego świata jakie połączył właśnie skandynawski dotyk nr 1 czyli jasne, drewniane podłogi. Czy są zjawiskowo urokliwe osądźcie sami... Dla nas tradycyjnie są :) I jeszcze jedno. Z takich miejsc lub w ich wnętrzach emanuje harmonia. Czuje się spokój i ład tego świata. Nie goni czas i nie ponaglają w postrzeganiu życia zbędne dodatki. Żaden kolor nie "nakręca" do działania, bo zwyczajnie nie ma tam takiej potrzeby. Nie po to zostały stworzone. Wszystko jest spójne i symbiotyczne. Odnoszę wrażenie, że zostały zaaranżowane przez Matkę Nature. "I nie dziw się Mamo" - dopowiada Karina, " to wszystko jest to przecież zrobione jest z Jej darów". Jak ja je kocham :)
A tak przy okazji życzymy wam "Wiatru w żagle". Już marzec, więc może już czas na nowe pomysły w życiu? I oczywiście "Stopy wody pod kilem" dla utrzymania się dobrze na powierzchni :)
Świetne, piękne klimaty
OdpowiedzUsuń