Zawsze zaczynam od okien. To one pierwsze witają zimę, pierwsze czują mróz na szybach, pierwsze odbijają światło świątecznych lampek. Wieszam na nich zawieszki – gwiazdki z papieru, które kiedyś wycinałam z Kariną i bombki, które mają więcej lat niż ja. Każda z nich to fragment dzieciństwa, jakby czas zatrzymał się w tych drobnych ornamentach. Pamiętam, jak jako dziecko wierzyłam, że każda bombka to zaklęcie. Czerwona spełniała życzenia, złota przynosiła miłość, a niebieska chroniła przed smutkiem. Wtedy Święta były jak bajka – pachniały mandarynkami, brzmiały kolędami, a serce biło szybciej na myśl o Mikołaju. Teraz, jako dorosła, wiem, że magia nie znika. Ona po prostu zmienia formę.
Czas do Świąt kurczy się z każdym dniem, a on nie ogląda się wstecz — patrzy tylko przed siebie, gna jakby chciał dogonić magię, zanim zniknie. Dlatego pora już zacząć świąteczne krzątanie: wyciągnąć bombki, rozplątać lampki, wpleść wspomnienia w gałązki choinki.
Ozdoby świąteczne są w Scandiconcept. pl >>>>>> Zapraszam po wyjątkowości.
Dekoruję drzwi wieńcem z gałązek świerku. Wplatam w niego szyszki, które zbierałam w parku, i małe dzwoneczki, które dźwięczą jak echo dawnych lat. Każdy gest, każda ozdoba to próba połączenia dwóch światów – tego, który był, i tego, który jest. Dziecięce marzenia nie umarły. One żyją we mnie, cicho, cierpliwie, czekając na grudzień.
Ściany mojego domu pokrywam światełkami. Migoczą jak wspomnienia – raz ciepłe, raz chłodne. Wieszam zdjęcia z dawnych Wigilii, kartki od najbliższych, którzy odeszli do innego wymiaru, ale ich słowa wciąż grzeją. W kącie stoi pudełko z ozdobami, które są i czekają cierpliwie od lat na swój czas i kolej. I w miłością patrzę jak Karina uczy swoje dzieci, jak skręcać papierowe aniołki. I choć czasem łza spadnie na skrzydełko, to wiem, że tak właśnie wygląda miłość – trochę boli, ale jest piękna.
W kuchni pachnie cynamonem. Ciasto, póki co to jeszcze szarlotka, rośnie powoli, jak nadzieja. W tle gra stara płyta z kolędami, a ja nucę pod nosem, nieco fałszywie, ale z serca. Chciałabym zatrzymać ten moment, zamknąć go w szklanej kuli i postawić na kominku.
Bo Święta to nie tylko prezenty, potrawy, porządki. To chwile, które łączą przeszłość z teraźniejszością. To dziecięce marzenia, które w dorosłym świecie nabierają głębi. To miłość, która nie zna wieku. I choć czasem melancholia siada obok mnie, to wiem, że jest częścią tej magii. Bo bez niej nie doceniłabym ciepła, które płynie z każdego światełka, z każdego wspomnienia, z każdego uścisku.
W tym roku, jak co roku, dekoruję nie tylko dom. Dekoruję duszę. Bombkami z nadziei, zawieszkami z wdzięczności, ornamentami z miłości. I wierzę, że gdzieś tam, w świecie dziecięcych marzeń, mała ja uśmiecha się do mnie. Bo wie, że dorosłość nie musi oznaczać końca bajki. Czasem to jej najpiękniejszy rozdział. via. Pinterest








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz